Dziś są Twoje urodziny ....
( dziwne, bo pierwsze Twoje tu bez Ciebie... )
Jesteś już tam, w niematerialnym,
w eterycznym i duchowym...
W połączeniu i jedności ze wszystkim ....
Wraz z końcem w Tu, powróciłeś do początku w Tam ...
Do domu już wróciłeś....
Nie zadzwonię dzisiaj z życzeniami ani za rok, ani za kolejne ....
nie odbierzesz ....
Teraz inne jest to połączenie....
Bo choć nie ma Ciebie materialnie, to w takim właśnie czasem subtelnie się przejawiasz ....
W radio nadal leci Dżem, Maanam, Kult, Metallica, Iggy Pop, Tom Petty, Tracy Chapman .... tylko jakoś inaczej ....
Uśmiecham się wtedy i czuje jakby nie było czasu, jakby przez króciutką chwile, ciągle było tamto tu i teraz ....
A teraz leci The Clash " Should I stay or should I go " .... taki prezent ....
Zdarza się, że nagle, nie wiadomo skąd w powietrzu delikatnie unosi się zapach czarnego adidasa ....
I te wszystkie piórka ( niby przypadkiem ) pojawiające się znikąd ....
Napije się dzisiaj ginu z sokiem jabłkowym ( jak wtedy, w pociągu do Karpacza ) chętnie, z wdzięcznością i na pamiątkę tego, że dane nam było gościć siebie w naszych życiach...
I choć nikt już nie gra głośno w karty na życzenia w przedziale za ścianą....
To Riedel z całą pewnością zaśpiewał wtedy w Hali Olivi.
Mikołaj napisał maturę z matmy z najlepszym wynikiem w szkole ....
A od Boba dowiedziałam się, że " w nocy wszystkie sznurowadła są zawsze czarne .... "
Tyle od Ciebie popłynęło w dobrym ... I nadal płynie ....
Nie pójdzie na marne ....
Część Ciebie zawsze będzie żyła w tym przepływie....
Zaległe spotkanie przełożone na później....
W innym wymiarze ....
A tym czasem,
pięknych wycieczek na tamtejszych szlakach ( z Yorkiem - mam nadzieję )
Najlepszego Krzysiu ....
I do zobaczenia gdzieś w drodze ....